Promienie słońca muskały delikatnie moją twarz, budząc mnie ze snu. Zaraz wieczór. Okazało się, że spałam cały dzień. Próbowałam wstać, ale to na nic. Na brzuchu miałam paskudną ranę i nic nie mogłam na to poradzić. Nawet nie wiedziałam, gdzie jestem. Spadłam w jakieś nieznane mi miejsce i od razu zasnęłam.
- Co teraz będzie? - pytałam samą siebie.
Nie potrafiłam się wyleczyć, nie miałam takiej mocy... Z oczu zaczęły kapać mi łzy. To mój koniec. Uciekłam tylko po to, żeby teraz tu umrzeć. Rozejrzałam się dookoła. Przede mną roztaczał się piękny widok. Wielka, ognista kula zanurzała się w toni wodnej, przez co błękit mienił się przeróżnymi kolorami. Uśmiechnęłam się. Zaczęłam nucić jakieś przypadkowe dźwięki. Muzyka zawsze pomagała mi w trudnych chwilach. Wreszcie ostatnimi siły dobyłam z siebie głos. Chciałam, żeby moja smutna piosenka rozeszła się hen daleko. Wtem usłyszałam czyjeś kroki. Umilkłam w mgnieniu oka i starałam się dostrzec tę postać. W moją stronę zmierzał jakiś wilk.
<Ktoś dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz