Wpatrywałem się w niego przez dłuższą chwilę. Panowała cisza... nagle Wilczy Książę zniknął mi z przed oczu. Zamrugałem. Nie wiedziałem dlaczego i jak, ale coś mi podpowiadało, że wiem, gdzie się znajduje. I miałem rację. Stał przy ogromnym drzewie i wpatrywał się w oczy Emmy. Ona stała jak kołek, była zalana potem, oczy miała szeroko otwarte, a z kącika jej ust sączyła się strużka śliny. Zakląłem pod nosem. Musiał złapać ją w swoją iluzję. Postanowiłem szybko zadziałać. Postanowiłem coś powiedzieć, aby odwrócić jego uwagę od Emmy. W ogóle... co ona tu robiła?! I dlaczego bez swojego kochanieńkiego Soula?! Wilczy Książę jednak uprzedził mnie i spojrzał na mnie pierwszy. Co było dziwne, miałem wrażenie, że wcale nie chce mnie złapać w swoją iluzję. Podbiegłem do Emmy, abyuchwycić ją w porę.
- Tak bardzo bawi cię dręczenie innych stworzeń? - krzyknąłem cały rozgniewany.
- Nie dręczę ich. - odparł ze stoickim spokojem, a ja zacząłem się dziwić. - Po prostu zaglądam wgłąb ich dusz, aby sprawdzić, czy są czyste...
- A patrzyłeś kiedyś w swoją duszę?! - wykrzyknąłem, zanim zdążyłem się pohamować i przypomnieć sobie kim jest ten wilk. Zamilkłem czekając już tylko na swoją pewną śmierć. Jednak zamiast tego stało się coś zupełnie nieoczekiwanego.
- Owszem. - odparł wilk. Osłupiałem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Myślałem, że Navarog rozszarpie mnie na strzępy za to co powiedziałem... - Zaglądałem w swoją duszę i stwierdziłem, że jest ona czarna i okaleczona. Jednak wasze dusze są zupełnie inne... białe, czyste, nieokaleczone... nieznające prawdziwego bólu... dlatego ci pomogę, Cole.
No, teraz to kompletnie mnie zamurowało... nawet umiał czytać w myślach! Co za typ! No, przynajmniej nie musiałem mu się spowiadać przez pół godziny...
- Mylisz się. - usłyszałem za sobą delikatny, kobiecy głos. Wystraszyłem się na śmierć i odwróciłem gwałtownie w tamtą stronę. W moją stronę szła piękna, delikatna, wysoka, szczupła, ale jednak potężna wadera. Miała potężne, płonące skrzydła i tajemnicze znaki na czole.
- Tak bardzo bawi cię dręczenie innych stworzeń? - krzyknąłem cały rozgniewany.
- Nie dręczę ich. - odparł ze stoickim spokojem, a ja zacząłem się dziwić. - Po prostu zaglądam wgłąb ich dusz, aby sprawdzić, czy są czyste...
- A patrzyłeś kiedyś w swoją duszę?! - wykrzyknąłem, zanim zdążyłem się pohamować i przypomnieć sobie kim jest ten wilk. Zamilkłem czekając już tylko na swoją pewną śmierć. Jednak zamiast tego stało się coś zupełnie nieoczekiwanego.
- Owszem. - odparł wilk. Osłupiałem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Myślałem, że Navarog rozszarpie mnie na strzępy za to co powiedziałem... - Zaglądałem w swoją duszę i stwierdziłem, że jest ona czarna i okaleczona. Jednak wasze dusze są zupełnie inne... białe, czyste, nieokaleczone... nieznające prawdziwego bólu... dlatego ci pomogę, Cole.
No, teraz to kompletnie mnie zamurowało... nawet umiał czytać w myślach! Co za typ! No, przynajmniej nie musiałem mu się spowiadać przez pół godziny...
- Mylisz się. - usłyszałem za sobą delikatny, kobiecy głos. Wystraszyłem się na śmierć i odwróciłem gwałtownie w tamtą stronę. W moją stronę szła piękna, delikatna, wysoka, szczupła, ale jednak potężna wadera. Miała potężne, płonące skrzydła i tajemnicze znaki na czole.
- A ty to kto?! - wybuchłem. Teraz nic już nie rozumiałem. Byłem kompletnie otępiały. Zobaczyłem, jak Emma otwiera oczy. Jeszcze lepiej.
- Witaj. Nazywają mnie Hitaishi. Mylisz się, twierdząc, że Władca potrafi czytać w myślach. Ja jestem tylko Jego pomocniczką. I to ja tutaj... jak ty to ująłeś "czytam w myślach". Wasze umysły są teraz dla mnie, jak otwarta księga.
- To skąd Na... znaczy się Wilczy Ksią... - zacząłem, spoglądając niepewnie na Emmę.
- To proste. - przerwała mi Hitaishi. - Przesyłam mu wszystkie te wiadomości telepatycznie. Jestem jego oczami i uszami, a on moją obroną... można powiedzieć, że sami przeżylibyśmy, ale razem tworzymy najpotężniejszy zespół na świecie! Jesteśmy nie do pokonania!
- Zespół, powiadasz, Hitaishi? - westchnął Navarog. Ona spuściła wzrok.
- Przepraszam, proszę pana... - w jej głosie zabrzamiała nuta strachu, jakby zaraz miał nastąpić jej koniec. Biedna dziewczyna. Pewnie była pod jego rządami... kiedy uda nam się jakoś pokonać tego całego Orala, czy jak mu tam, spróbuję pomóc tej kobiecie.
- Zamknij się! - warknęła Hitaishi i rzuciła mi nienawistne spojrzenie, jednak zauważyłem, że w kąciku jej oczu zaiskrzyła się malutka łza. - Nic o mnie nie wiesz!
- A czy wil...
- Nie! Nie chce abym czytała w jego myślach, to tego nie robię, skurczybyku! - warknęła.
- Hitaishi! Wystarczy. - odezwał się sucho Navarog. - Chłopak nie chce, abyś czytała w jego, to tego nie rób. Dziewczyna pewnie też! Uspokój się. I tak już za dużo o nas wiedzą.
- Hai, proszę pana. - Hitaishi ukłoniła się nisko.
- Hej, Emma się obudziła! - powiedziałem, przerywając gniewną bójkę obu potężnych wilków...
<Emma? Mogłabyś w swoim opowiadanku jeszcze nie przechodzić do wojny? Bo mam "superfajny" pomysł :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz