wtorek, 25 listopada 2014

Od Mony CD. Cobalta

- Jak tam chcesz... - westchnęłam ciężko i spuściłam wzrok. - W sumie, to się cieszę, że znalazłeś sobie jedyną miłość swojego życia... nic nie poradzę na to, że mnie nie kochasz, ale zawsze możemy być znajomymi.
Zapadła niezręczna cisza. Wpatrywałam się pusto w resztki tlącego się, zwęglonego drewna. Nagle od wejścia powiało wiatrem i zrobiło się strasznie zimno. Wiatr dogasił resztki ogniska i zrobiło się całkowicie ciemno, że oko wykol.
- Mona... - zaczął po chwili Cobalt. Coś mi tu nie pasowało...
- Okej... Cobalt... naprawdę, nie musisz się do mnie przytulać, nie boję się... - chrząknęłam nieco zdezorientowana, czując jak oplata moje ramiona.
- Ale... ja cię nawet nie dotykam! - doszedł mnie głos, który stawał się coraz dalszy, jakby z drugiego końca jaskini.
- Jak nie ty, to kto?! - zapytałam z przerażeniem i roznieciłam ogień na suchej gałązce. W jaskini było pusto. Byłam tylko ja i Cobalt. Nikogo więcej tam nie było. Ale zauważyłam coś dziwnego. Jaskinia nie kończyła się tuż za basiorem, była jedynie zaciemniona i prowadziła gdzieś wgłąb tej mrocznej jamy. Nagle coś z niej wypełzło i chwyciło wilka za nogę. Oboje wrzasnęliśmy z przerażenia.
,
<Cobalt? Sorki, że tak długo musiałeś czekać ale nie miałam (i jak widzisz) nie mam pomysłu >.<>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz