-Pewnie. - powiedziałem zadowolony, że udało mi się dołączyć do watahy... Po godzinnej podróży znalazłem idealną dla siebie jaskinie. Czarno-pomarańczowa. Przytulna i ciepła.
***
-Dziękuje - uśmiechnąłem się do niej.
-Nie ma za co - odwzajemniła uśmiech , robił się już wieczór. Pożegnałem się z waderą.
-To do zobaczenia jutro. - powiedziałem zwiewając przy okazji.
-Dobranoc - powiedziała ruszając w swoją stronę. Ja położyłem się.
Obudziłem się rano... jednak nie sam si obudziłem gdyż ktoś mnie obudził... Otworzyłem oczy a to była Mona.
-O co chodzi? - spytałem przecierając oczy.
<Mona?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz