Stałam przez chwilkę w otępieniu. Czyli mam przed sobą kogoś kto mnie zabije jak go zdenerwuję. Chyba muszę to przetrawić. No więc...
'Okay... Jestem wkurzająca. Ona nie lubi denerwujących osób. Wszystko psuję, a ona ma problem do rozwikłania. Jestem leniwa, ale lubię tarapaty, a ona woli już nikogo zabić. Boję się o swoje życia, a ona jest poważnym zagrożeniem..... Pasujemy do siebie.'
- Okay... Więc może powinnaś łykać jakieś ziółka czy coś? One uspokajają. - wzruszyłam ramionami.
- Ziółka? - zaśmiała się cicho. - O tym nie myślałam.
- Wiem. Głupi pomysł, ale głupie pomysły często się sprawdzają. - spojrzałam na nią przyjaźnie.
- Nie chcę próbować narażając czyjeś życie. - podkreśliła.
- Oki. Więc po prostu medytuj gdy coś cię zdenerwuje. - uśmiechnęłam się.
- Przypomnę sobie jak będę przy czyimś gardle. - spojrzała na mnie sarkastycznie.
- Więc. Więc. Więc. - mówiłam w zadumie. - Więc doszłam do wniosku, że nie mam pomysłu.
Pokręciła głową z niedowierzaniem. Tak jakbym powiedziała jak ma na imię.
- Nie ważne. Nie jestem zdenerwowana więc...Puki co nie ma problemu.
- Powiadasz..?
- Powiadam. - potaknęła.
Pokiwałam głową i zrobiłam głupią minę która rozśmieszyła Lunę.
- Czyli masz trzy imiona! - powiedziałam z opóźnionym zapłonem.
- Boże! Nie! - zaśmiała się z niedowierzaniem.
Moja głupota ją rozśmiesza.
- Yir, Yag i Lona. To są trzy. - powiedziałam przekręcając imiona.
Zaśmiała się.
- Yin, Yang i Luna. To po pierwsze, a po drugie to Yin- Yang to moja rasa, a Luna to imię. - uśmiechnęła się.
- Aha!
- No Dezekki... To był błąd nad błędami. - zachichotała.
- Wiem Lona. Już nie będę tak źle wymawiała twojej rasy. - zaśmiała się. - Miło, że mi powiedziałaś. Oceniam twoją szczerość. Jest miła. I pomogę ci w miarę możliwości.
Po tej deklaracji bez uprzedzenia przytuliłam Lunę mocno.
< Luna? Lona? Yir- Yag? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz