Udałem się nad jezioro, aby zaznać trochę odprężającej kąpieli. Czemuż 
to miałbym nie skorzystać z masażu, który oferuje mi wodospad?! 
- Aww.... - pomrukiwałem z rozkoszą. Było mi naprawdę przyjemnie. Ciepły 
wiaterek wiał leciutko szeleszcząc liśćmi. Niebo było całkowicie 
bezchmurne. Motyle i inne owady latały dosłownie wszędzie. Słońce grzało
 bez litości, a ja siedziałem w jeziorku i chłodziłem się... 
Niespodziewanie motyl usiadł mi na nosie. Kichnąłem, a owad poleciał 
gdzieś daleko. Jednak nie za bardzo mnie to obchodziło, gdzie on jest i 
co teraz robi. 
***Po południu***
Gdy już się wykąpałem, zauważyłem Aventy'ego - naszego samca Alpha. 
Przywitałem się z nim uprzejmie, po czym poszedłem dalej. Przez nieuwagę
 potknąłem się o wystający korzeń pnia i wylądowałem u łap jakiejś 
wadery.
- Prze-prze... Przepraszam... - wyjąkałem.
<Sandstorm?>
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz