Oszołomiony całą tą dziwną sytuacją wbrew waderze wyszedłem na zewnątrz. Rozejrzałem się i stwierdziłem, że kompletnie tych terenów nie poznaje. Żeby było mało jakaś wadera mi wmawia, że umarłem też mi coś. Tutejsze wilki patrzyły na mnie podejrzliwie szepcąc coś do siebie, jakbym był jakimś wybrykiem natury.
Kątem oka zauważyłem swój ogon, niby zszyty do kupy jednak blizna nie wyglądała za ładnie, więc obwiązałem ją fioletową wstęgą, którą jak dotąd miałem na łapie.
Sytuacja malowała się całkiem dobrze, aczkolwiek nadal nie wiedziałem co zrobić.
Po pierwsze chciało mi się pić, po drugie chciało mi się jeść po trzecie chciało mi się jeść -brzuch wygrał, udałem się na polowanie. Ku mojemu zadowoleniu w lesie roiło się od saren i zająców, więc znalezienie jedzenia nie stanowiło problemu, upolowanie zresztą też. Z sarną w pysku wyruszyłem na poszukiwanie jakiegoś ustronnego miejsca aby w spokoju ją zjeść i jak na zawołanie usłyszałem szum wody - wodospad! Świetnie!
Ruszyłam za słuchem i nie tracąc czasu od razu po dotarciu na miejsce zacząłem konsumować zdobycz.
W nie wielkiej przerwie poszedłem się napić, nie śpieszyło mi się za bardzo gdyż już się najadłem, ale chciałem sobie jeszcze coś skubnąć. Jednak wracając zastałem jakiegoś wilka przy moim obiedzie, a właściwie waderę, no cóż dziewczyna to atakował nie będę przynajmniej nie od razu.
-Ekhem - chrząknąłem by zwrócono na mnie uwagę. Wadera podniosła łeb z kawałkiem mięsa w pysku
-Zdaję się, że to moja sarna - odparłem wyrafinowanym acz sztucznym tonem
-Taak? A jest podpisana? - spojrzała na mnie z pogardą
-Miałem na nią narobić abyś wiedziała, że należy do mnie - zaśmiałem się - Zabita sarna, niedojedzona leżąca zaraz za jakimś wilkiem, ona z pewnością nie była jego - odparłem
-No właśnie była jego, teraz jest moja - tryiumfalnym tonem podkreśliła swoją wypowiedź
<Wadero? c;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz