-Otóż widzisz... Ostatnio znalazłam takie ładne miejsce...-powiedziałam i w podskokach ruszyłam do wcześniej wspomnianego zakątka.
-Ty ciągle jakieś znajdujesz-przewrócił oczami. Szturchnęłam go w bark i wystawiłam mu język.
-Ale to jest na prawdę ładne. Po za tym o wiele częściej znajduję potwory.... A tam ich nie ma, bo wróżki mi obiecały, że będą pilnować granic. Tak więc możemy sobie tam bez żadnych przeszkód iść. No, chyba że znowu ktoś będzie chciał organizować jakieś tajemnicze imprezy, o których nikt nie ma pojęcia...-stwierdziłam i zaczęłam iść jeszcze szybszym krokiem. Po kilki chwilach byliśmy już na miejscu. Zagłębiliśmy się w czarny las.
-No, rzeczywiście tu ładnie...-stwierdził Cyndi. -Szkoda tylko, że nic nie widzę...
-Cichaj, zaraz zobaczysz-pokręciłam głową z uśmiechem. Jeszcze kilka kroków w ciemności i wyszliśmy przez zasłonę z bluszczu do tej ładniejszej części lasu. Ta również do najjaśniejszych nie należała, ale i tak było tu pięknie. Gdzieniegdzie między drzewami znajdowały okrągłe, płytkie i małe zbiorniki wodne przypominające kałuże.
Na każdej z nich pływał świecący kwiat. Dookoła unosił się fioletowy pył wróżek, a nad naszymi głowami latały świecące na różowo, fioletowo i biało motyle. Wszystko to tworzyło śliczną scenerię. Odgłosy naszych łap tłumił miękki, ciemnozielony mech.
-No i co powiesz?-zapytałam z uśmiechem na pysku.
<Cyndi? xD Przepraszam, że tak długo... :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz