Zamrugałem oczami.
- Cześć?
- Spadaj.
- Dlaczego ja?
- Bo tak chcę.
- A może ja nie chcę?
- To moja siostra, a ty nie masz tu nic do gadania.
- A może mam?
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- NIE.
- TAK.
- Nie...
- Możecie się oboje zamknąć?! - warknęła Danerys. - Ethan. Nie będziesz dyrygował moim życiem. Rozumiem, że się o mnie troszczysz, ale ja będę spotykała się z kim chcę.
- Ach, spotykała... a więc to takie numery odstawiasz?
- Nie... czekaj... yy... no... ty... ty mnie źle zrozumiałeś!
- Jasne. - mruknął basior i zniknął między drzewami.
- Ktoś mi wytłumaczy co się właśnie stało? - chrząknąłem.
- No więc przyszedł do mnie właśnie mój brat i... - zaczęła.
- Czekaj, czekaj... to była tylko taka przenośnia. - pokręciłem głową niechętnie przekonany tą myślą, że zaraz musiałbym słuchać godzinnego nawijania o tym co się właśnie wydarzyło.
- Aha. Super. Może coś zjemy? - zaproponowała wadera.
- Przecież przed chwilą jedliśmy. - zachichotałem.
- A. No tak. A masz jakiś inny pomysł? - Przewróciła oczami.
- Nie.
- No właśnie. Więc nie krytykuj.
Zapadła chwilowa cisza.
- Och, czy musimy tak bardzo się nawzajem nie lubić? - powiedziałem w końcu.
- Nie wiem. W sumie to masz rację. Nie ma co się na siebie obrażać, bo właściwie to nic się nie stało. - zaśmiała się Danerys.
- Więc jak? Może się przejdziemy? - zaproponowałem.
<Danerys? :p>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz