Podeszłam do wadery. Wydawała się nieśmiała.
-Jestem Hazel - przedstawiłam się.
-A ja Isabel. - bąknęła tamta. Była ładna. Pewnie zyskałaby sympatię mojego brata.
-Może oprowadzę cię po terenach watahy? - zaproponowałam. Skinęła głową - Nie przejmuj się. Też jestem tu nowa - starałam się ją wyprowadzić ze stanu nieśmiałości. Oprowadziłam ją. Pokazałam jej najciekawsze (moim zdaniem) miejsca. Po paru godzinach żołądek przypomniał się o swoje prawa.
-Jestem głodna - oświadczyłam wesoło - A ty?
Skinęła głową. Poszłyśmy zapolować. Złapałam dwa spore króliki. Zjadłyśmy ze smakiem.
<Isabel? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz