Spojrzałem przerażony na dół wąwozu. Dna nie było nawet widać. Wolałem nie myśleć co się stało z Cei. Zrobiłem nim pomyślałem co robię. Skoczyłem w dół. Ściana mroku uniosła się wokół mnie i opadłem łagodnie na dno. Rozejrzałem się w poszukiwaniu wadery. Nigdzie nie było jej widać. Złapałem trop i ruszyłem po nim. Wkrótce dotarłem do jaskini. W środku panował półmrok. Zobaczyłem moją przyjaciółkę. A nad nią pochylał się właśnie jakiś wilk. Ztłamsiłem w sobie chęć zabicia go siłą woli.
-Ceivira? - spytałem. Wadera spojrzała na mnie i w jej oczach dostrzegłem ulgę.
-Lost - powiedziała - To jest Light, Wilk Życia.
Spojrzałem na niego. Był biały i miał szaro - zielone i zimne tęczówki. Zmusiłem się do uśmiechu. On to powtórzył. Patrzyliśmy na siebie bez słowa. Cei chyba wyczuła napięcie między nami.
-My się znamy - powiedziałem po chwili jadowitym tonem - Aż za dobrze.
<Cei? Jak się sprawy potoczą?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz