Spacerowałam sobie terenami watahy. Jakże tu było pięknie! Poranek był niezwykły i rześkie powietrze orzeźwiało moje płuca. Drogą napotkałam inne wilki. Jakoś... Bardzo... Eh.. Inni byli niż ja... Zupełnie inni. Przez chwilę myślałam, że naprawdę, się wkurzę za bycie samą sobą. Chciałam znaleźć przyjaciół i zagadać do kogoś, ale tylko inne wilki to odciągało. Szłam dalej, bez moich czarnych myśli. Czasem mogą być naprawdę przytłaczające, że nie można się z nimi porozumieć. Można powiedzieć, że jestem w pół szczęśliwą waderą. Brakuje mi mojej kochanej rodziny i przyjaciół. Dlatego dołączyłam do watahy. By znaleźć towarzystwo, co mi zaklei pustkę w sercu. Myślałam o niebieskich migdałach, aż nagle doszłam do łąki. Na kamieniu trochę dalej leżał wilk. Zdziwiłam się bardzo. Basior był nawet w połowie podobny o mnie! Jego futro też miało niebieskie świecące detale. Może był wilkiem z mojej rasy?! Podeszłam do niego. Odruchowo nastroszył uszy i spojrzał na mnie piorunującym spojrzeniem.
- Czego tu szukasz?- zapytał.
- Przepraszam, że przerwałam szanownemu panu spanie w środku dnia - szepnęłam pod nosem.
Wilk znowu położył łeb na przednich łapach.
- Jesteś wilkiem medium?- zapytałam w końcu.
- Nie, a miałbym być?- kontynuował sen.
- NIE, nie miałbyś być...- powiedziałam w myślach.
- A nowa jesteś?- odezwał się po chwili.
- Ja? Tak - odrzekłam.
Basior wstał i się przeciągnął.
- Zawsze nowicjusze są słabi jak łupinka od orzecha - zaśmiał się.
- Tutaj się mylisz - wyprostowałam się.
- Taa... Akurat - usiadł na głazie.
- Umiem więcej niż sądzisz - prychnęłam pod nosem.
- Imię?
- Ilus
- Męczyciel nowych dusz i istot i wrodzonym IQ 210 - rzekł z łobuzerskim uśmiechem.
- Piękne imię panie MNDIIIWI210...- westchnęłam.
<Harris? ;.;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz