Odchyliłem głowę, aby uniknąć ciosu wielkiego, zielonego wilka i położyłem łapę na piersi. Wilk przeturlał się po trawie.
- Boże święty... niewiele brakowało! - mruknąłem do siebie. - Uważaj, gdzie celujesz...
- Soorki... - April wyszczerzyła zęby i potarła się łapą po skroni. - Nie ważne... Ten wilk jest jakiś dziwny, wynośmy się stąd. Chodź, idziemy, Loki.
- Joki? Dziwnie to bźmi... - zamyślił się mały smok. - No aje ciuż? Ajpil zaprowadzi naś i wtydy będzimy beźpiećni!
Loki powiódł wzrokiem za swoim nosem.
- No to... w takim razie ruszajmy za nim ten wilk się ocknie. Właściwie, to dlaczego jeszcze nie idziemy? - spytałem ponaglająco, po czym popatrzyłem z ukosa na nieprzytomnego wilka.
- Racja, chodźmy... - dowtórowała April, po czym razem w trójkę ruszyliśmy przed siebie, jak najdalej od dziwnego wilka, którego celem był mały smok. Nie uszliśmy jednak daleko, gdyż drogę zastąpił nam jakiś dziwny, podejrzany wilk. Był Zdecydowanie basiorem. Wysokim, potężnie zbudowanym basiorem o rudej sierści.Trzymał jakiś wielki, prawie że czarny miecz, podobny do katany, a jego oczy miały kasztanowy kolor. W okół jego powłóczystej, srebrnej szaty ciągnęły się dziwne łańcuchy...
- Kim jesteś? - zapytała April.
- Chcecie pokonać tego barbarzyńcę, nie mając żadnej porządnej broni? - odpowiedział pytaniem na pytanie wilk.
- Chcemy najpierw wiedzieć kim jesteś! - wyprzedziłem słowa wadery.
<April? Jestem na bezweniu :(>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz