- Nigdzie nie idę. Nawet nie ma takiej opcji. Ten demon jest niebezpieczny w pojedynkę nikt z nas nie da mu rady - próbowałam mu przemówić do rozsądku.
- Ależ ty jesteś uparta... - mruknął pod nosem.
- Na twoje szczęście - odparłam.
Wstałam z miejsca i pomimo że w dalszym ciągu było mi niewyobrażalne zimno, zaczęłam badać jaskinię. Obserwowałam uważnie każdy jej centymetr. Wchodziłam coraz głębiej. Okazało się, że jaskinia jest o wiele większa, niż myślałam.
- Lost, chodź tutaj! - krzyknęłam.
- Co się stało? - zapytał.
- Zobacz to - odparłam i odsłoniłam ręką liany, które zasłaniały dalszą część jaskini.
Wówczas moim oczom ukazała się ogromna przestrzeń. Ze stropu zwisały dumnie stalaktyty. Po środku płynęła niewielka rzeczka, ale nie była to taka zwykła rzeczka. Zdawała się lśnić niebieską esencją. Ponad spokojną wodą poprowadzony został mocny, metalowy most. Kiedy spojrzałam jeszcze głębiej, ujrzałam rozłożyste konary, ogromnego drzewa. Liście mieniły się turkusem, a owoce drzewa zdawały się świecić tym samym odcieniem. Wszystko wyglądało niewiarygodne.
- I co ty na to? Tu nas na pewno nie znajdzie - powiedziałam.
<Lost? Przepraszam, że tak długo :(>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz