poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Arno CD. Roscello

Roscello nagle padła na ziemię. Po chwili jednak wstała, lecz była zdyszana i wyglądała na wyczerpaną. 
-A ty basiorze? Z kim chcesz się spotkać? - zapytała łagodnym tonem. Nie wiedziałem co powiedzieć. Cała ta sprawa mi śmierdziała. Spojrzałem na wyczerpaną waderę a potem na tajemniczą postać. 
-Odpowiesz na moje pytanie?! - warknął duch.
-Emm... niech będzie że z ojcem - powiedziałem spokojnie.
-Dobrze... - odpowiedział duch.
-Trzeba coś wymyślić... coś tu mi nie gra - szepnąłem do Roscello.
Wadera coś odpowiedziała lecz już jej nie słyszałem. Nagła głucha cisza dzwoniła mi w uszach. Jedyne co widziałem to ciemność. Lecz po krótkim czasie przerodziła się ona w oślepiające światło. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się już do bieli zrozumiałem że unoszę się w powietrzu. Wokół była jedynie otchłań, biała otchłań. Nagle z znikąd pojawił się biały jak śnieg smok. Dziwnie znajomy smok. Czuć było od niego złą aurą. W końcu przemienił się w wilka. To był ten sam wilk, który o mało mnie nie zabił. Chciałem przyjąć postać smoka, lecz moja moc tu nie działała. W ogóle to się ruszyć nie mogłem. 
-Przecież ty nie żyjesz... - mruknąłem.
-Będę zawsze żył w tobie - odparł łagodnym głosem.
-Czego chcesz? - warknąłem.
-A czego może chcieć ojciec? - zapytał.
-Ty....ty nie jesteś moim ojcem! -  krzyknąłem. Zaśmiał się łagodnie. Zaczęło mnie to mocno irytować.
-Owszem, jestem - odparł z uśmiechem.
-To dlaczego chciałeś mnie zabić?! - ryknąłem.
-Nie zrozumiesz tego... - przerwałem mu głośnym parsknięciem. Miałem już tego serdecznie dość. Udało mi się na chwilę skupić i pokonałem barierę - zmieniłem się w smoka. Lecz w tedy moja rana na boku się odezwała. Zgiąłem się w pół  i z powrotem przyjąłem postać wilka. Znowu zapadła ciemność. Ni z tond ni z owond znalazłem się na twardej ziemi przy Roscello. Wstałem chwiejnie i spojrzałem na tą dziwną tajemniczą postać. Coś we mnie pękło.
-Co my tu robimy?! - warknąłem.

<Roscello?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz