-Nie, każdy ma swoje tajemnice - powiedziałem z nikłym uśmiechem.
-Masz rację - odparła.
Po tej rozmowie zapadła głucha cisza. Wadera patrzyła na padający deszcz, a ja na te kolorowe kamyki. Było koszmarnie nudno. By jakoś poskromić tę nudę podniosłem patyk z ziemi i zacząłem "bawić" się swoją mocą. Patyk na początku pokrył się warstwą szronu,a potem cienkim lodem.
-Ciekawa moc - powiedziała - od zawsze tak potrafisz?
-Od kąt pamiętam - odparłem nie odwracając wzroku od patyka.
-Masz jakieś inne moce? - zapytała.
-To moja jedyna, tylko nie tylko pokrywam lodem jakąś rzecz, lecz mogę decydować nad jego kształtem i wielkością - powiedziałem, a lód na patyku ukształtował się w ostry nuż, a potem w kulę
Podałem waderze tę kulę.
<Goyavige? =3 trochę mi wena uciekła.... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz