- Och... to nie wielka różnica. - uśmiechnąłem się do wadery. - Powiedz mi, Dilaj... nie zmęczyłaś się po tym biegu?
- Ech... to było dla mnie zbyt wolne tempo. - Dilaj wyszczerzyła zęby. Zapadła chwila ciszy. Zacząłem się zastanawiać co by jej tu powiedzieć.
- W takim razie... - urwałem na chwilę, po czym pacnąłem ją w głowę i krzyknąłem: - Gonisz!
Zerwałem się na równe nogi i zacząłem uciekać, a wilczyca pobiegła za mną. Gnałem z uśmiechem przez las, czując, jak wiatr wplątuje się w moją sierść. Zbiegłem z pobocza, a wadera za mną. Wbiegliśmy na plażę. Już miałem jej uciec, gdy potknąłem się, a Dilaj wpadła na mnie. Razem poturlaliśmy się ze śmiechem po wilgotnym piasku. W końcu zatrzymaliśmy się.
- Faktycznie szybko biegasz... - wyszczerzyłem zęby i odetchnąłem z ulgą czekając na odpowiedź wadery.
<Dilaj? Wybacz, że takie krótkie ;___;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz