- Jestem Aventy. - Przedstawiłem się. Wadera zatrzymała się i zamilkła patrząc na mnie dziwnie. - Coś nie tak?
Zaniepokoiłem się. Powiało chłodem, a liście zaczęły zrywać się gwałtownie z uginających się z ciężaru drzew. Wadera zapatrzyła się gdzieś w dal. Po chwili jakby powróciła na smutną ziemię z pięknego snu. Potrząsnęła głową.
- Yyy... co...? Nic mi nie jest... - wyjąkała, drapiąc się po głowie. - Kim jesteś?
- Cóż... - udałem zamyślenie. - Nie zaprzeczę, że przed chwilą się przedstawiłem, ale przedstawię się znowu. Jestem nowym samcem alfa z tej watahy, ale mów mi Aventy.
- Ojej... dlaczego nowym? - zaciekawiła się wreszcie wadera.
- Ojej... dlaczego nowym? - zaciekawiła się wreszcie wadera.
- Moja siostra... ona... no... - zaciąłem się.
- Nie żyje?! - przeraziła się dziewczyna.
- NIE... - odetchnąłem. - Po prostu... popadła w małą depresję... - chrząknąłem.
- A znasz już tereny watahy? - zagadnęła, próbując przekierować rozmowę na inne tory.
- Tsa... kto jak kto, ale alfa znać musi. - uśmiechnąłem się blado, cały czas myśląc o Ili i o tym, że tak mogę chodź trochę ją uszczęśliwić...
- Super! Oprowadzisz mnie? - w oczach wadery zapłonęła iskierka zapału.
- Dobra, ale... może się najpierw przedstawisz?
<Elles? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz