Mineły parę ładnych tygodni, od kąd jestem już w watahie. Czuję że powoli wszyscy tracą w siebie wiarę i rezygnują z marzeń. A może mi się tylko wydaję? Wszyscy śpią a ja nadal myślę aby zrobić im przynajmiej trochę radośći. Nagle słyszę znajomy głos.
- Nad czym tak dumasz? Odpowiedziała zaspana Dezessi.
- Czy ty też masz takie wrażenie że nasza wataha się rozpada? - Zapytałam.
- Ale jak temu zapobiec? Wpadłam na ciekawy pomysł...
- A może by tak z ponurego dnia zrobić, wesoły dzień? Akurat się składa że znam wiele wilków które mają ciekawe pomysły...
- Zamiast myśleć lepiej chodź!
Idąc przez mglisty las myślałyśmy nad naszym planem.
- Znam wilka który potrafi zrobić cuda z pogody! Chyba nie zamierzasz iść przez cały dzień - Zapytała Dezessi.
Pobiegliśmy... Aż natrafiliśmy się na mały domek z muchonora. A z domku wyszła wilczyca ze skrzydłami i dziwną czapką na głowie. Nieznajoma wilczyca powiedziała:
- Kochane! Co tak stoicie? Wejdźcie do środka! Odpowiedziała wadera.
Popatrzyłam na Dezessi nieufnym wzrokiem i kiwnełam głową. Weszłyśmy przez małe drzwiczki, musiałam kucać bo na taki mały domek z Dezessi byłyśmy za duże. Była tam kanapa z różowych liści, lampa ze świetlika i piękny stół z kwiata.
- A więc co was tu sprowadza?
- Otóż to... Że jest coraz gorzej z naszą watahą! Czy masz jakiś eliksir aby polepszyć dzisiejszą pogodę. Zapytałam
- Oczywiście , eliksir Tęczowej pogody, już wam daję! Wrzasneła wesoła wadera.
<Dezessi? Proszę, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz