czwartek, 2 lipca 2015

Od Cosmo

Tego dnia miałem niezwykłego doła. Coś mnie przytłaczało, jednak gdy tylko próbowałem sobie uświadomić co to, to smutek napierał jeszcze bardziej. Po mojej głowie wędrowały melancholijne myśli. Nie obchodziły mnie ćwierkające wesoło ptaki i piękna pogoda. Łzy się próbowały wydostać z moich oczu... A nagle wszystko przeszło. Tak znikąd. Ostatnio miałem strasznie dużo sytuacji, w których moje emocje zmieniały się nagle, bez powodu. Co się ze mną działo? Sam nie wiedziałem. Matka tłumaczyła, że gdy ona była młoda, też tak miała. To coś, co mam w genach. I tyle. Było to nawet dla mojego dziwnego mózgu śmieszne. Tak, teraz zachciało mi się śmiać. Przypomniało mi się, gdy zobaczyła wczoraj pająka na swoim nosie. Tak się wystraszyła, że chwilę po tym biegała po całym domu krzycząc ,,Zabierzcie to ze mnie! Aaa!" Śmiałem się z bratem przez dobre kilka minut. Oczywiście ona też po całej akcji się śmiała, bo zdała sobie sprawę, ze musiała wyglądać śmiesznie. Na wspomnienie tego zdarzenie zacząłem się śmiać. Szedłem przez las i się śmiałem. Wręcz płakałem ze śmiechu. Nagle zdałem sobie sprawę, że ktoś na mnie patrzy. Ojć. Powoli próbowałem opanować śmiech i zacząłem się cofać. Głupi ja nie zauważyłem drzewa. I na nie wpadłem. Przewróciłem się. Yey. Dobre zrobiłem pierwsze wrażenie.

<Ktoś kto ma chęć zadawać się z kimś takim?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz