- As your wish - uśmiechnąłem się pod nosem i puściłem się pędem za Gracie, aby ją dogonić. Biegliśmy lasem. Już miałem na nią skoczyć, gdy ta obejrzała się za siebie, spoglądając na mnie z ukosa. Wystrzeliłem w powietrze znów zapominając o tej sztuczce. Poszybowałem, potknąłem się o zadek mojej partnerki, zatoczyłem kilka nieźle zakręconych korkociągów i wylądowałem na głowie tak, że nogi zwisały mi w powietrzu. Super.
- Znów dałeś się nabrać! - zaśmiała się udając psychopatkę, która za raz ma mnie porąbać siekierą. - To jak? Zemsta będzie?
- Nie... - burknąłem i podniosłem się otrzepując z ziemi. - Nie mógłbym ukarać najwspanialszej osoby na świecie.
- Zgodzę się z tobą - Grace wyszczerzyła zęby.
- Chociaż, wiesz co?
- Hm?
- Może jednak... - urwałem nagle przewalając się na waderę i oboje sturlaliśmy się ze zbocza. Znów. Cóż, to chyba zawsze pozostanie naszą ukochaną zabawą... a szczególnie, kiedy strumień jest naszym ukochanym wręcz miejscem do lądowania. Wjechaliśmy z buta nad wodopój pełen wilków.
- Chyba się na nas gapią - mruknęła Gracie.
- Ekhm, no tak. Warto dawać dobry przykład. Nie mogę przyzwyczaić się do bycia gammą - mruknąłem wstając i podnosząc dumnie pierś.
- To ona, to ona! - Krzyknął ktoś nagle. Podbiegły do nas dwa wilczki.
- Hej, hej! - Krzyknął ten drugi. - Podpiszesz mi się?
- E... yy... co...? Jasne - mruknąłem zdezorientowany.
- Nie ty! Nasza samica gamma! - Zawołał ten drugi pokazując mi język. Mina którą przybrałem... jak potem ujęła Gracie... była nie do opisania. Parsknęła śmiechem i zwróciła się do szczeniąt i zapytała ze zdziwieniem:
- Co mam zrobić?
- No bo wiesz, no... - zaczął ten pierwszy. - Jesteśmy twoimi fanami... jesteś super!
- Dzięki. - Mrugnęła do nich. - Jak będziecie się chcieli kiedyś pobawić, to śmiało zapraszam do mnie, ale obecnie jestem trochę zajęta.
- Łał! Stary! Słyszałeś to? Powiedziała, że może się z nami pobawić! - Krzyknął zachwycony i oboje gdzieś pobiegli ze śmiechem.
Grace oparła głowę o moje ramię i powiodła za nimi wzrokiem.
- Chciałabym takie... zazdroszczę ich rodzicom... te szczeniaki mają w sobie tyle szczęścia i radości...
- Ta... - westchnąłem. - Zaraz, czekaj, ja nie ten, bo ty... Co?
- Mówię, że chciałabym też mieć szczeniaki, pajacu! - Grace pacnęła mnie w głowę ze śmiechem.
- Ale... ja ten... ty? Od kiedy? Co? Przecież ty nigdy... nieeee... bo to jest... ugh... nie rozumiem. - Westchnąłem zrozpaczony. Nic z tego nie rozumiałem.
- Nie gadaj, tylko chodź! - Gracie wyszczerzyła zęby. - Chcę ci coś pokazać.
- Już się boję... - pokręciłem głową, ale na mojej twarzy namalował się uśmiech.
< Gracie? :p Co jeszcz? xd >
- Znów dałeś się nabrać! - zaśmiała się udając psychopatkę, która za raz ma mnie porąbać siekierą. - To jak? Zemsta będzie?
- Nie... - burknąłem i podniosłem się otrzepując z ziemi. - Nie mógłbym ukarać najwspanialszej osoby na świecie.
- Zgodzę się z tobą - Grace wyszczerzyła zęby.
- Chociaż, wiesz co?
- Hm?
- Może jednak... - urwałem nagle przewalając się na waderę i oboje sturlaliśmy się ze zbocza. Znów. Cóż, to chyba zawsze pozostanie naszą ukochaną zabawą... a szczególnie, kiedy strumień jest naszym ukochanym wręcz miejscem do lądowania. Wjechaliśmy z buta nad wodopój pełen wilków.
- Chyba się na nas gapią - mruknęła Gracie.
- Ekhm, no tak. Warto dawać dobry przykład. Nie mogę przyzwyczaić się do bycia gammą - mruknąłem wstając i podnosząc dumnie pierś.
- To ona, to ona! - Krzyknął ktoś nagle. Podbiegły do nas dwa wilczki.
- Hej, hej! - Krzyknął ten drugi. - Podpiszesz mi się?
- E... yy... co...? Jasne - mruknąłem zdezorientowany.
- Nie ty! Nasza samica gamma! - Zawołał ten drugi pokazując mi język. Mina którą przybrałem... jak potem ujęła Gracie... była nie do opisania. Parsknęła śmiechem i zwróciła się do szczeniąt i zapytała ze zdziwieniem:
- Co mam zrobić?
- No bo wiesz, no... - zaczął ten pierwszy. - Jesteśmy twoimi fanami... jesteś super!
- Dzięki. - Mrugnęła do nich. - Jak będziecie się chcieli kiedyś pobawić, to śmiało zapraszam do mnie, ale obecnie jestem trochę zajęta.
- Łał! Stary! Słyszałeś to? Powiedziała, że może się z nami pobawić! - Krzyknął zachwycony i oboje gdzieś pobiegli ze śmiechem.
Grace oparła głowę o moje ramię i powiodła za nimi wzrokiem.
- Chciałabym takie... zazdroszczę ich rodzicom... te szczeniaki mają w sobie tyle szczęścia i radości...
- Ta... - westchnąłem. - Zaraz, czekaj, ja nie ten, bo ty... Co?
- Mówię, że chciałabym też mieć szczeniaki, pajacu! - Grace pacnęła mnie w głowę ze śmiechem.
- Ale... ja ten... ty? Od kiedy? Co? Przecież ty nigdy... nieeee... bo to jest... ugh... nie rozumiem. - Westchnąłem zrozpaczony. Nic z tego nie rozumiałem.
- Nie gadaj, tylko chodź! - Gracie wyszczerzyła zęby. - Chcę ci coś pokazać.
- Już się boję... - pokręciłem głową, ale na mojej twarzy namalował się uśmiech.
< Gracie? :p Co jeszcz? xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz