- Wiesz co? - popatrzyłem na waderę z chytrym uśmieszkiem.
- Hm?
- Może skakanie z klifu byłoby całkiem fajnym pomysłem. - poruszyłem brwiami.
- No wiesz? - wadera pacnęła mnie w głowę.
- Hej! A to niby za co? - zaśmiałem się.
- Za jajco! Będę robiła co mi się podoba, ale sama przeanalizowałam swój tekst i stwierdzam, że... - urwała. Jakieś dziwne, błyszczące się coś opadło na jej nos. Krzyknęła i cofnęła się.
- Ej, ej, ej... spokojnie. To tylko pióro. - podniosłem przedmiot, aby lepiej mu się przyjrzeć. Wtedy spostrzegłem coś dziwnego. To pióro było złote. Błyszczało i mieniło się. Blair podeszła do mnie.
- Ho, ho, ho! Co to za zdobycz, panie znalazco? - spojrzała na mnie.
- Hmpf... nie wiem. Nie jest moje. Pewnie jakiś ptak je zgubił...
- Kogo nazywasz ptakiem?! - usłyszałem nagle za sobą głos. Odwróciłem się na pięcie. Zobaczyłem panterę. Ale... jakąś dziwną panterę. Miała wielki ogon w paski i gigantyczne, czarne, przywodzące na myśl bezksiężycową noc skrzydła.
- Kto ty jesteś? - zapytała ze zdziwieniem wadera. Pantera wzbiła się w powietrze obnażając kły.
- Ta wiedza nie jest ci potrzebna, dziewucho. A teraz oddawajcie to pióro! Jest moje! - warknęła kierując na nas swoje mordercze spojrzenie.
- Nie może być twoje, za pozwoleniem, bo twoje pióra są czarne. - stwierdziłem.
- Nie interesuj się! Natychmiast oddawaj to co trzymasz w łapie, albo rozszarpię was na strzępy! - ryknęła.
- Zaryzykuję i odmówię - uśmiechnąłem się grzecznie mrużąc oczy. - A teraz pora na nas...
Wymieniliśmy z Blair porozumiewawcze spojrzenia.
- Wiejemy! - krzyknęliśmy jednocześnie puszczając się pędem w stronę lasu.
<Blairy? Mogę tak do Ciebie mówić? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz