poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Od Aventy'ego CD. Ignis

Zmarugałem oczami.
- Ee... tja... ustalmy fakty. Jesteś nową waderą. Przepięknym wilkiem władającym żywiołem ognia, który postanowił dołączyć do mojej watahy. Pewnego dnia przychodzisz do mojej jaskini, po czym zastygasz bez ruchu na prawie pół godziny. Potem zaciągasz mnie na spacer, zaczynasz dziwnie się zachowywać, jakoś dziwnie wykrzykiwać, zadawać mi... no... niezbyt zrozumiałe „pytania”. Potem skaczesz, energicznie wymachując łapami i mówiąc, że już wiesz o co mi chodzi. Potem próbujesz mnie oświecić, że twój ojciec nawiedza cię w koszmarach i mówi ci o śmierci i życiu. Potem tobie nagle z niewiadomo jakiej strony przychodzi pomysł, aby udać się na wyprawę ratowniczą, aby wyciągnąć twojego brata ze szponów sprawiedliwości i pytasz, czy będę skory wyruszyć z tobą. Tak?
- Coś na kształt... - Ignis przewróciła oczami. - Więc... jak brzmi twoja odpowiedź?
- Nie. - powiedziałem bez zastanowienia.
- Yy... co? Dlaczego? Ale... jak to? Podasz powód? - Wilczyca wyglądała, jakby przed chwilą wkurzony Hulk zdzielił ją po twarzy.
- Powód jest prosty: wataha. - odparłem krótko.
- Aha! No teraz to ja już wszystko rozumiem! Brawo panie alfo. - wadera usiadła na ziemi.
- Hmpf... Jestem samcem alfa watahy, prawda? Nie mogę jej tak teraz zostawić, rzucić wszystko... swoje obowiązki, stanowisko i w sumie całą watahę na pastwę losu. Chciałbym ale nie mogę.
- Cooo? Ale... nawet, gdyby ktoś cię zastąpił? - Ignis potrząsnęła głową.
- Nawet. A to dlatego, że nie ma raczej osoby, która by mnie zastąpiła. Wątpię, że ktoś miałby do tego nerwy. Zapewniam cię, że nie wytrzymałabyś dnia na stanowisku alfy. Moja siostra przez tę rolę prawie popadła w depresję...
- Ale I...
- Nie.
- No ale...
- Przykro mi. Będę musiał się zbierać. Tak. Mam dziś jeszcze ważne zadanie odnośnie granic naszej watahy. Źle wybrałaś idąc do mnie. Znajdź innego przyjaciela... nie wiem, co mogłoby ci się we mnie spodobać. Nie jestem dobrym materiałem na przyjaciela. Jestem małomówny, raczej poważny... często chodzę zamyślony z głową w chmurach. Wolę samotność. Nie mam chyba żadnej cechy fajnego przyjaciela. Za to mój kumpel, Veyron... z nim byś się dogadała... jest przezabawny i ma wielkie poczucie humoru. Tak jak Cyndi. Super z niego facet. Ale jeśli chcesz mieć jakiegoś przyjaciela po to, żeby się w nim zakochać, to... on jest zajęty. Również dobrą przyjaciółką byłaby Ecclesia, albo Night. No, a teraz muszę spadać, bo się spóźnię i nasza wataha będzie miała przerąbane. Do zobaczyska. - zasalutowałem, wstałem i odszedłem bez słowa starając się uśmiechnąć. Ale po raz kolejny dałem plamę. Znów nawaliłem. Nie potrafię rozmawiać z wilkami. Pewnie się obraziła, czy cuś...
***
Zebranie poszło tak, jak zawsze: Każdy na każdego powrzeszczał, ale w końcu i tak nic nie zostało ustalone. Wróciłem zmęczony do jaskini, gdzieś o drógiej w nocy i miałem szczerą nadzieję, że ten dzień przebiegnie, jak każdy.

Obudziło mnie czyjeś energiczne pukanie do drzwi. Otworzyłem oko. Najpierw jedno, potem drugie... i zerwałem się na równe nogi, bo zdałem sobie sprawę z tego, co wyprawiam.
- P-proszę? - zawołałem chwiejnym głosem. Drzwi natychmiast się otworzyły i wparowała przez nie moja siostra błyskając dookoła swoimi srebrzystymi lokami. Skąd ona brała tyle energii?
- Yo, maj bro! - zawołała z uśmiechem na twarzy.
- Ee... cześć? - zamrugałem oczami.
- No, fajnie, fajnie - Ila udała znudzoną i zaczęła pchać mnie na zewnątrz. - ale teraz to ty sobie weź urlopiki, połaź sobie ze swoją psiapsiułą i poszukajcie jej brata, a ja zajmuję stanowisko alfy... oczywiście, tylko na trzy dni w sumie, bo liczę, że do tej pory wrócicie, no.
- Ej, zaczekaj, zaczekaj! - zatrzmałem się gwałtownie.
- Co znów? - Ila przewróciła oczami. Idziesz na tą wyprawę, czy nie?
- Jaką znów wyprawę? - pokręciłem głową.
- Twojej dziewczynie brat zaginął. Idziesz go uratować. I nie zaprzeczaj, bo ona już czeka na ciebie. A teraz sio!

<Ignis? :p>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz