sobota, 22 listopada 2014

Od Ceiviry CD. Serine'a

Byłam sama w jednym wielkim pomieszczeniu. Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Chodziłam w tę i z powrotem. Fizycznie przybywałam tutaj - pośród obrazów i wszechobecnego przepychu, ale myślami byłam z Serinem. Zaczynałam żałować, że pozwoliłam mu tam iść. Przez głowę przelatywały mi najróżniejsze obrazy. Znałam możliwości White'a/ W walce był niedościgniony. Wpadłam w obłęd. Nie mogłam już wytrzymać. Wybiegłam z pokoju i zaczęłam szukać basiora. Wtem usłyszałam jakiś hałas. Podążyłam w tamtym kierunku. Weszłam po schodach na górę. To, co zobaczyłam, zmroziło krew w moich żyłach. White podszedł do leżącego na ziemi Serine'a i rzucił nim o ścianę. Z przerażeniem dostrzegłam czarną kałużę krwi, rozlewającą się dookoła.
- Już nie jesteś taki mocny, co? - powiedział kpiąco White.
Odizolowałam wszystkie dźwięki. Chciałam usłyszeć tylko jedno - oddech Serine'a. Po kolei zabierałam każdy odgłos z powietrza. Wreszcie udało mi się go dosłyszeć. Odetchnęłam z ulgą. Teraz musiałam tylko odciągnąć białego basiora od Serine'a. Nie miałam gotowego planu. Trzeba było zatem grać na zwłokę.
- White, proszę... - zaczęłam.
Basior odwrócił się. Jego wzrok lekko złagodniał, ale nadal się go bałam. Zaczął powoli kroczyć w moim kierunku.
- Cei, jednak przyszłaś - delikatnie się uśmiechnął.
Patrzył na mnie w dziwny sposób, jakbym była tylko jego, jakby się jemu należała. Zmroziło mnie to, ale musiałam udawać, że wszystko jest w porządku. W mojej głowie zaczął się kształtować plan.
- Teraz już jesteś tylko moja... - wyszeptał.
- White, musisz coś zrozumieć. Znam cię od szczeniaka. Lubię cię, ale... Nie mogę być z tobą. Przepraszam... - powiedziałam.
Widziałam, jak emocje zaczęły się w nim gotować. Wiedziałam, co się za chwilę stanie, dlatego musiałam działać szybko. Wymierzyłam w niego potężnym strumieniem dźwięku, któremu dodałam jeszcze właściwości ogłuszające. White otarł się o ścianę i opadł bezwładnie na ziemię. Błyskawicznie poprowdziłam chmurę nut w stronę Serine'a. Po chwili basior lewitował kilka centymetrów nad podłogą. Musiałam się szybko ulotnić z tego miejsca. Biegłam, ile sił mi w łapach starczyło. Zatrzymałam się wreszcie w jednej z wielu sal. Ostrożnie położyłam Serine'a na posadzce. Ciężko oddychał.
- Cei, co ty robisz? - szepnął tak cicho, że trudno było go usłyszeć.
- Cii... Nic nie mów. Musisz szybko nabrać sił - rzekłam przyciszonym głosem.
Niestety, basior był w złym stanie. Rany były rozległe. Zaczęłam poważnie martwić się o jego zdrowie. Poczęłam śpiewać - cicho, prawie szeptem. Nie chciałam, aby White mnie usłyszał. Wtem zdałam sobie sprawę z tego, że to niewiele pomaga. Serine z każdą sekundą czuł się coraz gorzej.
- Cei... - zaczął.
Położyłam się obok niego, nadal cichutko śpiewając.
- Jestem tu - rzekłam.
- Musisz stąd uciekać... Zostaw mnie... - z trudem wypowiadał kolejne słowa.
- Wiesz dobrze, że nigdy tego nie zrobię, bo ja... - urwałam.
Chciałam powiedzieć mu coś bardzo ważnego, ale zrezygnowałam. To jeszcze nie ten moment. Spojrzałam na niego swoimi smutnymi oczami. Jego zielone tęczówki zdawały się przekazywać te same emocje, a jednak dostrzegałam tam odrębną nutę. To była radość. Po chwili zaświeciła ona i w moich oczach. Cieszyłam się, że jest tak blisko, tuż obok. Nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak on. Nieywmownie troskliwy, opiekuńcyz i praworządny wilk, który ma w sobie są cząstkę x, a ona sprawia, że jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Nie znajdę drugiego takiego. Serine jest tylko jeden. Muszę go uratować, bo inaczej to wszystko straci sens. Wtem usłyszałam brzęk tłuczonego szkła. Zerwałam się na równe łapy.
- To White... - powiedziałam sama do siebie.
Osłoniłam Serine'a własnym ciałem. Byłam przygotowana na najgorsze, Nagle drzwi otowrzyły się z hukiem. W progu stanął nie kto inny, jak White. Był wściekły.
- Lepiej się odsuń - powiedział gniewnie.
Stałam pewnie na swoim miejscu. Nie rusyzłam się nawet o milimetr. 
- Skarbie, nie utrudniaj. Dobrze wiesz, jak to się skończy. Serine musi stąd zniknąć na zawsze i ty dobrze o tym wiesz - rzekł drwiąco.
- Nie pozwolę na to - odparłam stanowczo.
Na twarzy basiora pojawił się kpiący uśmieszek. Miałam ochotę mu go zedrzeć.
- Mała, nawina Cei... Ty chcesz pokonać mnie? Przecież to absurd. Zmiótłbym cię jak piasek z pustyni. Nawet nie zdążyłabyś dobrze ruszyć łapą, a już by cię nie było. Nie masz nade mną żadnej władzy - powiedział.
- I tu się mylisz... Czy nie może być tak, jak dawniej? Czy wszystko nie może wrócić do normy? Ja mogę ci wszystko wybaczyć, możemy znowu być przyjaciółmi. Bez zawiści, zazdrości... Błagam, daj mu spokój. Przestań się mścić za nic... - rzekłam błagalnym głosem.
- Zastanów się przez chwilę. Co ty dla niego znaczysz? - tu wskazał łapą na Serine'a - Nic... Jedno wielkie nic. On chce cię wykorzystać, omamić. Mnie znasz od szczeniaka, a jego od niedawna, to nie wystarczy? Ufasz mu bezgranicznie, a nawet nie wiesz, ile rzeczy ma na sumieniu. Chodź ze mną. To mnie musisz zaufać. Tylko ja jestem tego wart... - powiedział, ostatnie słowa wypowiadając delikatnie.
- Kłamiesz...
- Cei, my się nie rozumiemy. Cokolwiek zrobisz, ja będę o tym wiedział. Gdziekolwiek pójdziesz, ja cię znajdę. Jeśli uciekniesz, będę cię gonił. Nie masz szans - rzekł.
Zdałam sobie sprawę, że White nie żartuje. On naprawdę zamierza tak zrobić. Popadł w jakąś chorą obsesję, w wir, z którego nie może wyjść. Zaczęłam śpiewać, najpierw cicho, potem coraz głośniej. Wreszcie było mnie słychać wszędzie. Cały zamek ogarnęła moja symfoniczna melodia. Ta pieśń pozwoliła mi go uwolnić. Może teraz pozwoli mi go pokonać albo przynajmniej osłabić. White zaczął się nieznacznie cofać. Wtem zdarzyło się coś niesamowitego. Wokół mnie i Serine'a tworzyła się ochronna kopuła. Oznaczało to, że doszłam do perfekcji. Każdy mój dźwięk był idelanie trafiony. Kula energii powiększała się. Gdy tylko doszła do White'a, uderzyła go z pełną mocą, a ten z hukiem wyleciał za drzwi.
- Cei... - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam Serine'a pozbawionego wszelkich ran. Udało się. Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam. Moja euforia nie trwała jednak zbyt długo, bo chwilę potem u wrót znowu dostrzegłam White'a.

<Serine?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz